Zima jakby powróciła, przed końcem panowania próbuje pokazać pazurki. Te pazurki drapią mnie w gardle, powód w głównej mierze leży po stronie nieumiarkowanego picia lodowatych napojów, jednego zachłyśnięcia się gdy wypijałem sok siedząc zbyt wygodnie. Chodzenie pod zimny wiatr dopełniło reszty, ale jakoś specjalnie chory nie jestem. Jedynie denerwuje to drapanie w gardle i kaszel od czasu do czasu.
Temperatura spadła, jeszcze niedawno była iście wiosenna, taka kilkunastu stopniowa. Teraz oscyluje w okolicach 0°C. Nie ma co narzekać, bo śnieg nie spadł, drogi śliskie nie są. Gdzieś podobno były opady, w radio mówili, że Warszawę zabieliło na dłuższą chwilę. Być może jutro się pojawi, ale to będą ostatnie podrygiwania zimy.