Zaznacz stronę

Zaplanowaliśmy pierwszy dzień maja tak, żeby połączyć przyjemne z pożytecznym, radość z nostalgią.

Najpierw pojechaliśmy do Świętej Lipki, któryś raz z rzędu odwiedzić sanktuarium. Bazylika zawsze robi wrażenie, krótki koncert organowy nastraja pozytywnie. Nawet nie denerwują pchający się przede mną turyści jakieś większej grupy.

Potem obiad u Kasi, czyli siostrzenicy w Klewnie pod Reszlem. Miłe rozmowy, wspomnienia, kupa śmiechu.

Zachciało mi się pojechać szlakiem dawnych miejsc zamieszkania Hanki i Adama. Zmieniali je z powodu awansów szwagra na coraz wyższe stanowiska w PGR-ach. Trzeba przyznać, że był doceniany nie za ideologię, ale fachowość.

W sumie maj zaczął się piękną pogodą, ale prognozy nie dawały gwarancji słońca, a co za tym idzie, ciepła.