Wczoraj mieliśmy białe szaleństwo w Krakowie, ale opad dotyczył także naszego rejonu. Wieczorem po przyjeździe do domu musiałem natrudzić się wielce, żeby wjechać do garażu. Przed drzwi nawiało około 0,5 metra śniegu, poza tym sam dojazd był bardzo utrudniony. Nie chciało mi się machać łopatą, ale byłem zmuszony, bo wprawdzie moim autem bez trudu wjechałbym pod dach, lecz trzeba jeszcze jakoś poruszać się na nogach. Nie widzę przyjemności w nabieraniu sobie śniegu do butów.
Dobrze, że wczoraj odśnieżałem. Przez noc nadal padało, o poranku wszystko wokoło było zasypane, ale w miejscach mojej wczorajszej pracy, było tego zdecydowanie mniej.
Ciekawe co jutro zastanę przed domem. Poniedziałek to dzień pracy, jakoś trzeba się tam dostać. Podobno w nocy padać nie będzie, jednak na wszelki wypadek nastawiłem budzik na wczesną godzinę.