Rano padało. Wielkiej ulewy nie było, jednak zmoknąć można było dosyć szybko. Mnie zbytnio nie przemoczyło, bo samochód stał przed domem, nie widziałem powodu, żeby garażować gdy panują plusowe temperatury. Kiedy zajechałem do pracy (tak, tak, do pracy, bo chociaż jest sobota, to drugi raz z rzędu okoliczności moich obowiązków sprawiają niespodziankę) kropienie jakby ustało, ale wilgotność utrzymywała się nieprzyjemna.
Kiedy wracałem, padał śnieg. Teraz, a jest późne popołudnie też coś podobnego do śniegu sypie się z chmur. Szybko topnieje to to i zamiast zabielić okolicę, to czyni ją błotnistą i nieprzyjemną.
Cóż zrobić! Taki jest marzec, takie są prawa atmosfery. Trzeba dbać o zdrowie fizycznie i psychiczne, nie poddawać się minorowym naciskom przedwiośnia.