Jest piątek, wszyscy wokół mnie cieszą się początkiem weekendu. Dla mnie czas wolny zacznie się dopiero jutro, co nie oznacza, że jestem smutny, nic mnie nie cieszy i najchętniej popłakałbym się. Nie ja jeden jutro skieruję swoje kroki do miejsca pracy. Taka jest kolej rzeczy, poz tym za darmo czynności nie wykonuję.
W sobotę pracuje się innym tempem. Każdemu śpieszy się do domu, podejrzewam, że i tym razem nic nadzwyczajnego nie wypadnie. Mnie dodatkowo podtrzymywać będzie na duchu wizja kolejnego wyjazdu z Grupą Wycieczkową w niedzielę. Jakoś trzeba ten wypad przygotować, ale o to zadba Agnieszka, żeby było dobrze.
Mniemam, że jeśli jutro pracując, fantazja przeniesie mnie w niedzielne klimaty, to stanie się tak, jakby duchowy weekend już wcześnie się zaczął, niż ten fizyczny.