Niedziela to wiadomo dzień święty, czyli należy go święcić. Jak to robić najprościej, to też jest wiadome, ale chciałem zrobić coś więcej ponad sztampowe wyobrażenie święcenie niedzieli.
Dlatego poświęciłem się reperacji wyrzutu sumienia. Konkretnie niszczarki do dokumentów, która zepsuła się kilka miesięcy temu. Mnie natomiast niszczyła dobry humor, bo stoi taki sobie gruchot przy biurku w pracowni i kole w oczy.
Nie mam pojęcia co mnie natchnęło. Te kilka ostatnich miesięcy patrzyłem na nią z obrzydzeniem, kilka razy byłem gotowy wywieźć ją na śmietnik. Dzisiaj natomiast bez uprzedzeń do nieczynnego urządzenia, wziąłem ją w dłonie i z cierpliwością benedyktyńską doprowadziłem do stanu używalności.
Duma mnie nie rozpiera, ale jestem zadowolony. Alternatywą było kupno nowej niszczarki, a to jest jakieś kilkadziesiąt lub kilkaset złotych. Inna sprawa jest taka, że nie jestem pewien jak długo będzie działać. Może znowu mnie podkusi pchanie do niej większej ilości kartek.