Zaznacz stronę

Takie sobie banalne tekścidło, a zabrakło mi siły na pointę. To znaczy mam, mam kilka pomysłów, ale jeszcze bardziej błahe niż wcześniejsze zwrotki. Problem nowy nie jest, jak z podobnej sytuacji wyjść zwycięsko? Proste, trzeba zaczynać od zakończenia.

Kurtyna opadła, lecz wnet się podnosi,

Widownia szaleje, nie musi się prosić!

On składa ukłony i w kwiatach już tonie,

Wspaniały był występ i aplauz na koniec.

Artysta na scenie jak wódz, triumfator,

Dziś liczył na sukces, spełniło się, ma to

Co bardziej jaśniało, czy blask jupiterów,

Czy jego aktorstwo mistrzowskie dla wielu?

Te brawa, te bisy, okrzyki ubóstwiań…

To było, lecz teraz widownia jest pusta.

Oklaski zniknęły, połknęło je echo,

Jest głusza bezbarwna i ciężka jak beton.