Nierzadko czuję zmęczenie, mniej fizyczne, raczej psychiczne. Dziwne, bo nie znajduję podstaw ku temu. Żaden problem nie robi mi sieczki z mózgu, bo nic szczególnego nie trapi ani mnie, ani najbliższe otoczenie. A jednak mam wrażenie, że dopadły mnie nieokreślone tarapaty. Nie jest dobrze z tym żyć i funkcjonować, więc próbuję dociec źródła ambarasu.
Jestem prawie pewien, że przyczyną niekomfortowej sytuacji jest bierne poddawanie się napływowi niepotrzebnych informacji. Atakują mnie relacje z wydarzeń, które wcale mnie nie obchodzą, przejmuję się chorobami i nieszczęściami ludzi, których nie znam, a z czego zwariowany świat mediów uczynił sobie sposób dotarcia do odbiorcy, żeby w odpowiednim dla siebie momencie zaatakować. Tak, zaatakować niedorzecznością, zainfekować mnie bzdurą, by wymóc poparcie w ważnych dla nich kwestiach.
Dosyć z tym, nie wolno poddawać się manipulacji i wpaść w intelektualne niewolnictwo. To ono jest złem teraźniejszości.