Zaznacz stronę

Nic tak nie dobija człowieka jak monotonia codzienności. Używając wyrazu „człowiek” robię pewne uogólnienie, które wcale nie musi pasować do każdego charakteru. Są osoby, którym odpowiada nudna stabilizacja, chodzenie po wydeptanych ścieżkach, po znanych szlakach. Im odpowiada niezmienność, a próby urozmaicenia zostawiają sobie na czas wakacji, urlopów albo weekendów.

Mnie monotonia doprowadza do skrajnego przygnębienia. Chociaż dążę do pewnego porządku zapewniającego spokój, to jednak obracanie się w niezmiennym cyklu powoduje spadek inwencji i ponurą nerwowość.

Próbuję walczyć z monotonią poprzez wybór różnych dróg dojazdu do pracy. To taka prymitywna odskocznia od codzienności, ale dająca już o świcie szansę na odmianę spojrzenia na świat. Pisząc to nie zastanawiam się, w którą stronę ulicy skieruję auto. Nawet rano nie jestem jeszcze pewny wyboru. Najważniejsze, żebym nie kierował się na wprost, bo wjadę na podwórko sąsiada, przy okazji taranując jego bramę.