Zaznacz stronę

Zmiana czasu na letni zwykle budzi niezrozumiałe emocje. Zostało to dawno temu wymyślone i powinniśmy się przyzwyczaić, że w ostatnią noc marcową z soboty na niedzielę coś takiego następuje. Nie spieram się, czy jest potrzebny ten zabieg społeczny, czy daje jakieś korzyści. Pojęcia nie mam, bo do policzenia konsekwencji finansowych lub obszerniej – ekonomicznych trzeba nie tylko odpowiednich danych krajowych, europejskich, a nawet światowych. Tego nie policzą najtęższe głowy, a nawet spuchnie oprogramowanie niejednego komputera.

Ostatnimi czasy zabrali się politycy za likwidację tej akcji. Niczego nie wskórali, bo nie wystarczy regulacja ustawowa, można nią sobie łzy wytrzeć. Nie jest to proste jak dawniej, że tylko przesunęliśmy wskazówki zegarka. Pominę resztę rozważań, nie w tym kierunku moja myśl płynie.

Dziwię się ludziom, którzy utyskiwali, że spali godzinę krócej. Kto im zabronił wylegiwać się a niedzielny poranek? Na jutrzejsze wstawanie też jest prosta recepta. Trzeba wcześniej pójść spać.