Zaznacz stronę

Agnieszka za moment wróci z Wrocławia, była tam na spotkaniu klasowym. Pojechała pociągiem z Gliwic dzisiaj rano, połączenia z miastem naszej studenckiej młodości są stamtąd dogodne. Nawet zastanawiam się, czy też sobie takiej wycieczki nie zafundować.

Dawno, dawno temu, myślę o latach sześćdziesiątych, znałem pewną kobietę, która fundowała sobie takie sentymentalne wycieczki z Tarnowskich Gór do Wrocławia. Była przed wojną służącą w żydowskiej rodzinie, spędziła tam kilkanaście lat. Jej sentyment kończył się na dworcu, bo powojenny Wrocław zmienił się i nie potrafiła trafić do miejsca jej byłej pracy. Dogadać się było jej trudno, bo kobiecina słabo mówiła po polsku.

Moja kochana żona dogadywać się nie musiała, chociaż wygląd teraźniejszego Wrocławia odbiega (całe szczęście!) od tego w dobie socjalizmu.