Zrobiło się ciemno na dworze, nic w tym tajemniczego, ani budzącego zdziwienie. Nastała wieczorna pora, a do tego czwartkowa, czyli…
Agnieszka wyjechała na cotygodniowe spotkanie fotograficzne, więc zostałem sam w domu. Nigdy samotnie nie czuję się, bo zwykle mam coś do zrobienia, a jeśli nie, to przynajmniej oglądam jakieś urywki programów telewizyjnych. Kątem oko oglądam, bo albo szyję fragmenty sznurkowych prac, albo wystukuję pomysły tekstowe w laptopie.
Tak miało być i tym razem, ale zadzwonił telefon:
– Tato, jesteś w domu? – odezwał się Szymon, a ja jakoś nie byłem zdziwiony, że usłyszę kolejne słowa.
– Dobrze, że jesteś. Chciałbym jechać na siłownię, ale nie mam z kim zostawić Basi.
Nie piszę, co ja odpowiedziałem, bo po co. W efekcie krótkiej wymiany zdań sytuacja dla niego stała się komfortowa. Już miał z kim Basię zostawić.
Siedzę z Basia w ciepłym mieszkaniu, ja robię swoje, ona ogląda bajki i konsumuje popcorn. Poza tym nie wymaga opieki. Podejrzewam, że za kilkanaście minut będzie chciała, żebym wydrukował kolorowanki. Nie nudzimy się.