Zaznacz stronę

Ciągnąc wczorajszy wątek muszę przyznać, że nadal nic wesołego mi nie przychodzi do głowy. Smutny nie jestem, ale w dalszym ciągu tematy, w których się poruszam są ciężkie.

Dzisiaj wziąłem się za redagowanie ojcowskich wspomnień z obozu. Wymagają korekty, nieco zmodernizowania stylu. Nie bardzo, nie zupełnie, bo archaizmy i wyrazy gwarowe urzeczywistniają tragizm czasu spędzonego za drutami. Ciężko się z tym pracuje, bo opisy niemieckiego terroru nie napawają optymizmem.

Dzisiejsza pogoda także sprawia, że czuję się ciężko na ciele i duszy. Jest prawdziwy marzec przeplatający różne stany atmosferyczne. Plusem jest to, że coraz więcej jest jasnego dnia, milej się wstaje rano, a wieczory nie tak szybko pogrążają nas w mroku.