Nie mam powodów, żeby się komukolwiek tłumaczyć i wyjaśniać, dlaczego tak się dzieje. Sam nie wiem, co mną kieruje, że siadam i piszę bzdurny tekst, który kiedyś przeczytam i będę się zastanawił o co tak właściwie mi chodziło.
Żeglarz
Żeglując przez doczesność,
W zmęczeniu chcę unikać
Przygód skończonych klęską
Na tratwie bez sternika.
Szukam bezludnej wyspy
Na samotności mapie,
Lecz oceany wysłchły
I tylko w dal się gapię.
Choć w koło jest posucha,
Wciąż zatopienie grozi,
O nienawiści słucham,
Na swym pokładzie bożym.
Dryfuję z czasu prądem,
Mam różę wiatrów w klapie,
Gdy na mieliznę siądę,
Choć poddam się – odsapnę.