Samemu wierzyć mi się nie chce! Zabrałem się do porządkowania pracowni. Wcale to nie oznacza, że nastał idealny ład. Poczyniłem kilka znaczących relokacji sprzętu, odkurzyłem półki, powiesiłem obrazki i zdjęcia. Zaraz zrobiło się milej i przytulnie.
Pozbyłem się… nowego utworu. Nie wyrzuciłem do kosza, nie wymazałem z pamięci, ale przesłałem do akceptacji. Może dlatego zachciało mi się sprzątać?