Uwziąłem się! Szopka, która ma być sztandarową nabiera rumieńców. Te rumieńce są dziwne, bo raczej zielone, ale zapełniają luki między obiektami. Zrobiłem choinki, lecz nie tylko, bo drzewa liściaste także, chociaż bez liści. Wiadomo, ma być zima, gdyż Boże Narodzenie jest w grudniu. Śniegu nie będzie, nie mam zamiaru pchać się w cukierkowość.
Powinienem zacząć pisać, a raczej skończyć zamówiony tekst. Wprawdzie obiecałem, że całość oddam w końcu listopada, ale temat mnie gryzie w sumienie. Jeszcze niedawno tłumaczyłem sam siebie. Niby czekam na napływ informacji w temacie, niby muszę złapać inny rytm dla songów, niby lepiej coś odłożyć i przetrawić. To „niby” jest raczej mydleniem oczu!
Dzisiaj w nocy doszło do zmiany czasu z letniego na zimowy. Trochę zatrzęsło rytmem biologicznym, dziwnie wcześnie zrobiło się ciemno, apetyt przychodzi nie w tych porach, co jeszcze wczoraj. Raczej tym się nie przejmuję, po kilku dniach wrócę do normy.