Twórczością tego nie nazwę:
Przebudzenie, zasypianie, przebudzenie…
Sny wplatane w pajęczynę drążą niepewne,
Inne znowu krążą jak ziewania wieniec,
Przerażone uciekają w mroczny bezdech.
Wykluwa się w głowie jakiś motyw, zbitek wyrazów. Potem przychodzi refleksja, że może z tego wyrosnąć tekst, ale refleksja nie jest podparta konsekwentnym dążeniem do pointy.
Sam jestem ciekawy, co z tego wyrośnie. Nie liczę na wiele, przynajmniej na jakieś zainteresowanie własnym pomysłem.
Zobaczymy, jutro nie zamierzam nic z tym robić.