Niemożliwe staje się realne, jeśli tylko chce się pracować. Niby nic, niby tylko szopka, a właściwie coś, bo to szopka. Praca, która nie miała koncepcji, wydawało mi się, że jestem w ślepym zaułku, że będę musiał poddać się i skończyć ją sztampowo. Nic z tego, nie poddałem się, główne zamiary stały się faktem, teraz pozostał ostatni szlif, kilka poprawek i będę mógł ją odstawić na półkę z zakończonymi.
Kiedy ją skończę zupełnie? Prawdopodobnie jutro.