Zaznacz stronę

Część soboty i niedzieli spędzone w Psarach odbija się na wyobraźni. Coraz bardziej cenię sobie sielankę, a miasto staje się wulkanem irytujących zjawisk. Ma to odzwierciedlenie w tekście o takim nastawieniu:

Wielkie miasto śmierdzi groszem.

Grosz w salonach i śmietnikach

Miesza się z człowieka losem,

Jego fetor nie zanika.

W tym miejscu należy wstawić jeszcze kilka zwrotek, z pewnością dwie przynajmniej. Zakończenie prawdopodobnie zostanie takie:

Można wielkie miasto wietrzyć

I parkowe sadzić gaje.

Nigdy grosz nie będzie lepszy,

Smród na wieki pozostaje.