Zaznacz stronę

Najszczęśliwsze w pielgrzymowaniu i tak w ogóle w podróżowaniu jest to, kiedy szczęśliwie wróci się do domu.

Jesteśmy właśnie już w Zbrosławicach, ciszymy się zdrowiem dusz i ciał, mieliśmy wiele przeżyć, ale tylko pozytywne. Może nieco więcej o tym napiszę jutro, pojutrze. Miałem wielki obawy, jak wyglądać będą noclegi. Na takich wypadach kościelnych zdarzają się pokoje wieloosobowe, co mi nie przeszkadza. Bardziej boję się, że to ja przeszkodzę innym. Moje wstawanie nieziemsko wcześnie przed wschodem, krzątanie się po pokoju, doprowadza do niesnasek.

Było zupełnie inaczej, mieszkaliśmy w Kielcach na Karczówce u oo pallotynów. Warunki wyśmienite, w klasie najlepszego hostelu. Pokoje dwuosobowe, nie dla wszystkich, bo niektórzy mieszkali w trójkach.

Kawę lub herbatę można było robić sobie o każdej porze dnia i nocy. Jedynym mankamentem było to, że brama klasztoru zamykała się o 22:00 i nie było możliwości dostania się do wnętrza zabudowań. Na dobrą sprawę, to nie jestem przekonany o wadzie tego zwyczaju. Przynajmniej nikt nie szlajał się nocą po miejscach podejrzanych.

O świcie pierwszego dnia zdarzyła mi się ciekawa przygoda, ale o tym mam zamiar napisać jutro.