Po wczorajszej akcji z szopkami stałem bardziej spokojny o najbliższą przyszłość twórczą. Inna sprawa, że sielankowość spowodowała brak inwencji i może nie niechęć, ale jakąś apatię. Nie chce mi się pracować przy rozpoczętych eksponatach. Nie wpadam w panikę, ani w depresję, toż to tylko kilkadziesiąt godzin. Odstawienie utworu na krótki nawet czas zwykle działa na korzyść przedsięwzięcia.
„Dziady Tarnogórskie” odstawiłem już dawniej. Do realizacji odstawiłem, ale wiem, że młodzi aktorzy i pani reżyser zajmowali się nimi z pełnym zaangażowaniem. W piątek dwa spektakle w zabytkowym kościele św. Marcina. Nie mogę się doczekać, jest to dla mnie nowe wydarzenie. Te wielkie spektakle w blasku lamp i atmosferze telewizyjnej przeżyłem, to pewnie i to będę wspomniał z nostalgią.
Odstawiłem na kilka tygodni pisanie zamówionego oratorium. Muszę się poprawić, zmobilizować. Zostało mi jeszcze kilka songów, jestem spokojny o dotrzymanie umówionego terminu.