Mógłbym sobie ponarzekać na bóle w krzyżu. To dolegliwość odziedziczona po rodzicach, ale przede wszystkim powstała z powodów zawodowych. Niech ktoś poleży sobie nocą w chlewie podczas porodu u maciory, to przekona się jak łatwo jest nabawić się dolegliwości. Porody u krów też zrobiły swoje, o ile nie bardziej zaszkodziły. Przeciągi w oborze, a człowiek półnagi albo zupełnie mokry.
Narzekać mógłbym na brak pieniędzy, chociaż byłoby to raczej obłudą. Braku nie mam, ale przydałby się więcej.
Jest jeszcze wiele spraw, które czekają w kolejce do narzekania. Jedynie na brak pracy i zobowiązań nie narzekam. Tego mi nigdy nie brakuje, a wręcz gwałtownie przyrasta.