Wczoraj było kiepsko, fatalnie! Byłem przekonany, że rozłożyło mnie na amen. Całe szczęście, dzisiaj jest zdecydowanie lepiej, ale nie ma się z czego cieszyć, bo kto wie, jak będzie z kondycją w późniejszy wieczór.
Na dzisiaj zaplanowane mamy pieczenie pierników. Czekam właśnie na moje panie, które wybrały się do sklepu. Jest pracująca niedziela, więc korzystają ze sposobności wspólnych zakupów. A kto wyruszył? Agnieszka, Kasia, Marta i Basia. Obawiam się, że za prędko nie wrócą. Chyba będę musiał sam zacząć to „piernikowanie” (tak określam, bo lepiej nie użyć bardziej popularnego wyrazu).
Z tym pieczeniem pierników jest prosta sprawa. Mając już ciasto, należy tylko rozwałkować, wyciąć i szur… do piekarnika. Właśnie, że nie jest tak łatwo! Nie rozumiem, dlaczego często one się przypalają. Lepiej mieć kogoś, kto dopilnowuje czasu przebywania w piekarniku i niczego innego nie robi.