Napisałem to przed chwilą. Tym razem do pełnego zakończenia brakuje tytułu:
Z drzew już opadła puzzli większość,
Jesienną układankę kończąc.
Po parku spaceruję miękko,
Tylko się ciężkie myśli mącą.
Bezdomny wiatr zziębnięty nieco,
Do drzew się tuli prawie nagich,
Ławki po deszczu katar leczą,
Każda przez szpary w listwach łzawi.
Zbliża się października koniec,
Listopad z kalendarza zerka,
Ja ciężkich myśli nie przegonię,
Tych zapisanych w uczuć księgach.
Życie się kręci wraz z planetą,
Więc się nie zmieni przemian żadnych,
Jedną w jesieni jest zaletą,
Że ręce całkiem nie opadły.