Byłem zupełnie pewny, że zrobię kilka aniołków do jednej z szopek. No i co?…
Zrobiłem, ale nie skończyłem. Może gdybym nie zabrał się do gotowania udek kurczaka na galaretkę, to cel byłby osiągnięty. Niby teraz nic mi nie przeszkadza w szyciu, a jednak. Figurki są zbyt małe, obawiam się, że jutro wrzuciłbym wszystko do kosza na śmieci. Nic się nie stanie, jeśli sprawę zakończę jutro o świcie, a potem…?
A potem zjem na śniadanie galaretkę z kurczaka. Jakaś satysfakcja będzie.