Zwycięstwo albo raczej kapitulacja, bo do tej pory niezbyt wiadomo, kto faktyczni odniósł triumf, a kto skorzystał na wojnie. Jeśli przyjąć, że ZSRR było także agresorem, to wniosek nasuwa się sam. Szkoda słów, nie ma potrzeby wprowadzać się w nastrój szarpiący serce.
Tak, należy cieszyć się małymi zwycięstwami, a takie zdarzają się codziennie. Wczoraj dostałem od nagranie piosenki tarnogórskiej, kompozytorka zrobiła piękną robotę, aż się cieszę na premierę.
Chcąc być zwycięzcą w nadchodzącym tygodniu, musiałem nabrać sił. Koncert zatytułowany „Wielcy nieobecni” w BCK -u dał mi tę możliwość. Przeboje zmarłych gwiazd, tych prawdziwych skarbów scen polskich z dawnych lat, pozwoliły na dobre zregenerować psychikę.