Czuję się jak aresztant domowy. Całą niedzielę pracuję w swoim pokoju. Piszę albo szyję. Są rezultaty i to mnie trzyma na duchu.
Tydzień kroi się kiepski w pracy. Jeśli sytuacja przeciągnie się na następny tydzień albo na miesiąc, to będę musiał się głęboko zastanowić nad dalszym życiem zawodowym. Ducha nie tracę, mam nadzieję, że lepsze czasy nastąpią. Bywało gorzej.
Zakończyłem dramat, tak dramat! „Dziady tarnogórskie” są dramatem w stylu literacki, a także moim osobistym. Nie potrafię czytać tego tekstu kolejny raz. Widzę występujące duchy, one zaczynają mnie straszyć.