Zaznacz stronę

Takiej ilości wody w lany poniedziałek nigdy jeszcze nie widziałem. Poniosło nas nad Bałtyk, konkretnie do Kołobrzegu, poczułem powiew znad morza, co musi dać pozytywny efekt w psychice. Chociaż w pobliżu potężny akwen, nikt mokry nie chodził, aż dziwne, bo w naszych realiach zapewne wody lały się strumienie.

Długi spacer plażą, rzut oka na port, powrót do hotelu, a teraz plany na jutro. Czuję zmęczenie podróżą, chociaż droga była wyśmienita, z małymi przeszkodami w okolicach Szczecina. Ambaras spowodowany był fragmentem przebudowywanej trasy.

Może zmęczony jazdą, ale czuję idący relaks. Jutro prawdziwie pierwszy dzień urlopu, po tylu miesiącach pandemicznego skrępowania. Ciekawi mnie, kiedy odezwie się telefon z jakimś zapytaniem? Może wyłączę ten przeklęty aparacik?