Idę
Przez całe ziemskie swe istnienie,
Nieraz całując brudną ziemię,
Czasem łokciami się rozpycham,
Lecz idę, chociaż wiatr mnie spycha.
Przytłacza mnie arytmetyka,
O polne kwiatki się potykam,
Walczę, żeby nie umrzeć z głodu,
Lecz idę, z trudem prę do przodu.
I nawet śpiąc, na półprzytomnie
Lub po omacku w ognia słomie,
Lub ludzkim wzrokiem wychłodzony,
Lecz idę niosąc jakiś pomysł
Próbuję złapać życia ochłap,
Brzytwy się łapię, choć jest ostra,
A co najlepsze za wysoko,
Lecz idę… chciałbym wiedzieć dokąd?