Niedziela, nietuzinkowa w znaczeniu rodzinnym. Pierwsza Komunia Święta naszej najstarszej wnuczki, czyli Marty. Spore przeżycie dla dziecka, dużo przygotowań rodziców i o wiele za dużo jedzenia dla gości. To ostatnie akurat jest mało istotne ze względów religijnych, ale przy pustym stole biesiadować nie da rady. Tak poza tym, przesady wielkiej nie było, zresztą nie dzisiaj o tym opiniować. Zobaczymy jutro rano. Sensacji żołądkowo-jelitowych nie przewiduję. Może sny mnie nawiedzą koszmarne? Wolę koszmar zwidów nocnych, niż na jawie boleści.
Główna bohaterka dnia przeszła swoje święto bardzo dorośle. Ma dziewczyna poukładane w głowie, nie robi niepotrzebnych scen, ani nie ma wygórowanych oczekiwań.