Data mówi sama za siebie, co dzisiaj obchodzimy nie trzeba tłumaczyć. Mnie jednak prócz Dnia Kobiet tkwi w pamięci moment rozruchów marcowych w 1968 roku. Nie zapomnę tego chociażby ze względu na Józka, ale także od tego momentu wzrosło moje do zainteresowanie twórczością romantyków.
O wydarzeniach marcowych mało mówi się obecnie. Podejrzewam z jakiego powodu. Nie ma sensu rozdrapywać ran, czasu nie cofniemy, historii nie zmienimy. Pozostaje jakiś dziwny żal, psychiczny niedosyt. Z tym potrafię sobie poradzić.
Najlepszym lekarstwem będzie rozpoczęcie nowych wydarzeń marcowych, pozytywnych. Czyli do dzieła, nie można sobie pozwolić na niepotrzebne ruchy.