– Przyjechałem go zabić, ale ktoś mnie wyprzedził – rzekł z niekłamanym żalem.
– Żarty pan sobie robi w poważnej, tragicznej przecież sytuacji.
– To prawda, czysta prawda. Chciałem zabić tego skurwysyna!!! – wykrzyczał w ataku furii, aż mu piana się na ustach. Popluł przy tym policjanta, co niezbyt się spodobało funkcjonariuszowi. Wyjął chustkę, z obrzydzeniem wycierał ślinę z munduru. Syknął przez zaciśnięte zęby.
– O zmarłych tak się nie mówi, licz się człowieku ze słowami!
– Zostaw pan te grobowe konwenanse. Poza tym przekleństwa pod jego adresem są komplementami. Jego działania żadna śmierć nie zatuszuje,