Aura nie odpuszcza. Trudno mi orzec, czy dzisiaj było lepiej, cieplej i weselej na dworze, niż wczoraj. Dłuższą chwilę Słońce świeciło, kłamać nie będę i psioczyć na maj bez odrobiny dobrego zdania. Zbliża się wieczór, jest wprawdzie jeszcze jasno, ale mogłoby być jaśniej, gdyby nie zupełne zachmurzenie.
W taką sobotę chwiejną pod względem pogody należało nieco rozpromienić. Pojechaliśmy do Świerklańca na wystawę akwarel Mirka Ogińskiego w Domu Kawalera. Imprezę zorganizowało Stowarzyszenie Wrazidlok, jest to jedna z wielu inicjatyw tego ciała społecznikowskiego pod kierunkiem Łukasza Zimnocha. Celem naszej wyprawy nie było tylko obejrzenia dorobku Mirka. Chciałem spotkać się z ludźmi, ze znajomymi po kilkunastu miesiącach izolacji.
Robi się weselej, tak ogólnie. Akcja zabójczego wirusa ustępuje, lecz perspektywicznie trudno prognozować pomyślność. Zakończenie pandemii zależy nie tylko od wirusa, ale przede wszystkim od świadomości społeczeństw.