Zaznacz stronę

Fala niepewności, ten stan jest niemiły, ale nic sobie z tego nie robię. Doświadczenie mówi mi, że jak zwykle odbiję się od dna i wypłynę. Obym tylko szybko znalazł się sferze powietrza, bo w przeciwnym wypadku zachłysnę nijakością i skończę marnie.

Stan powyższy dotyka nie tylko mnie. Wielu znajomych cierpi na rozstrojenie spowodowane upałami i skokami ciśnienia. Zrobiliśmy się narzekalscy, wiecznie niezadowolenie z życia. Być może mamy zbyt dużo wolnego czasu, co daje możliwość stałego zastanawiania się znad bytem. Nie cieszy nas sukces, sukcesik, mała przyjemność. Pragniemy zachłannie czerpać z dobroci, stale zwyciężać. Jednak, gdy osiągamy coś, zaraz marudzimy, że nie o to chodziło.

Ostatnio łapałem wiele spraw, chciałem doprowadzić do szczęśliwego zakończenia. Wydawało się jednakowoż, że nerwy stracę, pochlastam się psychicznie i wykończę psychicznie. Cała nerwówka był niepotrzebna. Efekty dobre są, dlatego zastanawiam się, po co było tyle chmurnych myśli. Podskórnie przypuszczałem, że sprawy pójdą pomyślnie, niestety zabrakło rutynowego spojrzenia, lekkości i wiary w przyszłość. Taki już jestem, taki zrobił się ród ludzki.

Ekstremalny bigot powiedziałby, że to szatan nas opętał. Jasne, najlepiej zrzucić na biednego diabła. Ostatnie czasy pokazały, że człowiek jest zdecydowanie lepszy od mocy piekielnych.