„…Czuł znudzenie. To nie była taka sobie nuda przychodząca popołudniową porą, kiedy nie wiadomo co robić, bo brak pieniędzy, a chciałoby się korzystać z życia. Nie było to odczucie zahamowania czasu spowodowane czekaniem w kolejce do lekarza. Nawet trudno był to nazwać zniechęceniem czytaną książką, która ma lepsze recenzje, niż faktyczną treść i wartość literacką. Żaden inny przyziemny problem ludzki nie powodował znudzenia.
Jego nudziło życie. Każde życie go nudziło. Swoje i cudze, rośliny i zwierzęcia, życie indywidualne i społeczne…”
Kolejny fragment większej całości. Zaczynam pisać prozę i to mnie cieszy. Nawet mam koncepcję całości, ale brakuje mi jednego. Czego? Wiem, ale nie to jest taka tajemnica, jaka zawierała się w znudzeniu życiem pewnego utopca.