Fragment kolejny to:
„…Kobieta była mu skądś znana. Nie mógł doszukać w pamięci, gdzie ją widział, ale był pewien, że nie spotkali się pierwszy raz.
– Proszę mi pomóc, bo niepokojąco odnoszę się do swej pamięci – zwrócił się tak kurtuazyjnie, jak tylko potrafił. – Penetruję zasoby mojego mózgu i nijak nie potrafię dojść do tego, gdzie panią widziałem?
– Nie pomogę panu, niestety. Też mam podobny problem – odparła, a w głosie nie było żadnej emocji.
– Tak, to znaczy, że mamy ten sam problem – próbował wprowadzić lekkość wypowiedzi. Sytuacja stała się dziwnie napięta, naprawdę nie wiedział jak się zachować.
– To jak będzie? Wpuści mnie pan do środka? – zapytała.
– Chętnie, ale proszę powiedzieć, co panią sprowadza?
– Sama nie wiem. Coś mnie tu skierowało, siła jakaś – mówiła szeptem.
– Nie siła chyba, bardziej niemoc – stwierdził. – Jest pani blada, wychudzona i anemiczna. Choruje pani?…”
Fragment, fragmencik, sam nie wiem, ile ich jest. Kiedy to wszystko poskładam?