Dni zrobiły się cieplejsze i od Słońca, i od emocji, i od zwariowanych wydarzeń. Nie lubię spokoju, tej beznadziejności i monotonii, co nie znaczy, że uwielbiam stan szarpania się w nerwowych wydarzeniach.
Ktoś decyduje, co ma być, a potem wszystko miesza się i pozostaje niepewność. Jak mam traktować iście frontową decyzyjność w sprawach, które z wojną mają niewiele wspólnego. No chyba, że z wojennymi utarczkami ze mną. Nie nadaję się do prowadzenia walki. Wolę pokojowe rozwiązania. One także są pełne emocji, ale nie powodują okaleczenia kontaktów.