Wiele dzieje się u mnie spontanicznie. W piątek wyjazd do Żor na grób siostry i szwagra, a dzisiaj na kawę do Wiolki i Mateusza.
Niedzielny podwieczorek powiązany ze spacerem z wnukami oraz zwiedzaniem budowy. Wiele już mają zrobionego, ale wiele też przed nimi. Jestem pewien, że dadzą radę przyspieszyć, bo nieco zmieniły się możliwości. Oby jak najlepiej się mieli.