Wędrówka po jesiennych ścieżkach Parku Repeckiego nie była niczym nadzwyczajnym. Taki sobie szybki spacer momentami po kostki w liściach…
Właśnie te liście dały mi nieco do myślenia. Niedawno szumiące, wabiące wzrok soczystą zielenią, teraz szeleszczące pod nogami. Ich mowa stała się smutna, brudna, a nawet nieco gnijąca.
Takie są losy życia. Podobnie człowiek bryluje w górze szczęścia, żeby za moment upaść na glebę i zwiędnąć.
Smutna refleksja, ale ogólnie niedziela i cały weekend był bardzo relaksujący. Chce się pracować.