Wracałem do domu samochodem jakieś dwie godziny temu. Nagle zauważyłem w lusterku wstecznym jadące za mną auto. Trudno było nie zauważyć czegoś, co „siedziało” mi na bagażniku. Dodałem nieco gazu, żeby dać temu komuś do zrozumienia, że nie życzę sobie zderzenia w razie konieczności gwałtownego hamowania. Niestety, kierowca nie posiadał połączeń nerwowych w mózgu, które łączą rozsądek ze stanem faktycznym.
Powtórzyłem zabieg dwukrotnie, ale on upodobał sobie jazdę na milimetr za mną. W końcu przyhamowałem i prędkość ślimaka zmusiła go do wyprzedzenia.
Nie rozumiem zachowań, które mogą generować wypadki i kolizje. W tym momencie rodzi się pytanie, kto tu jest głupi? Ja, który nie rozumiem piratów drogowych, czy oni, którzy nie rozumieją zasad bezpiecznej jazdy.