Co można robić sobotnią dopołudniową porą z wnuczkami w wieku szkolnym i przedszkolnym? Czym je zająć, żeby było atrakcyjnie i twórczo? Zaryzykowałem i podsunąłem pomysł stary jak ludzkość, a z pewnością mający początek w momencie znalezienia pierwszych kasztanów.
Dziewczyny nazbierały już wczoraj sporo kultowych owoców pod naszym kasztanowcem na podwórku. Dzisiaj sama Marta poprosiła o pomoc, bo okazało się, że nie wie jak się zabrać do pracy artystycznej. Wystarczyło dać jej odpowiedni gwóźdź, młotek i kombinerki. Pierwszego kasztaniaka zrobiłem sam, a następne ona, no i trochę Basia także. Basi nawet wystarczyło, że mogła wykałaczki podawać i młotek.
Efekty przerosły moje oczekiwania. Teraz ludziki i zwierzątka stoją na domowej wystawie i cieszą oczy babci i dziadka.