Narodowe Święto Niepodległości spędziliśmy z Agnieszką na Nikiszowcu. Tak złożyło się, że dzisiaj mogliśmy zrealizować prezent, jaki dostaliśmy od Magdy i Patryka. Był to voucher do „Śląskiej Prohibicji”.
Nikiszowca nie trzeba nikomu przybliżać, powinni tę dzielnicę Katowic znać wszyscy na Śląsku. Jeśli tak nie jest, to strata delikwenta. Natomiast restauracja ma swoją renomę, swój urok i jakość sięgającą szczytów.
Jesteśmy usatysfakcjonowani, dzień upłynął w blasku Słońca, chociaż przyznać trzeba, że listopad już nie pobłaża, a promienia bardziej rażą oczy, niż grzeją grzbiety.
Teraz miły wieczór w domowym ciepełku, coś napisać, coś wykonać do kolejnej szopki, a jutro…
Długi weekend nie jest łaskawy dla wszystkich. Praca, praca, praca i… kolejne dwa dni lenistwa.