Wizyta
Przyszłość do mnie zastukała,
Tak cichutko jak zegarek,
Ale zaraz wszcząłem hałas,
Przytłoczony jej wymiarem.
Wystraszony dałem nura
W kępę gęstych, dzikich chaszczy
Obserwując jak ponura
Przyszłość gniewne czoło marszczy.
Próbowała mnie przywołać,
Zwabić słodką obietnicą,
Będąc tak jak prawda goła,
W pustych oczach miała nicość.
Za pomysłem słała pomysł,
Lecz jej każda propozycja
Wydawała się szalonym
Tańcem przy diabelskich skrzypcach.
Skłonny byłem jednak wreszcie
Zrobić krok do przodu męski,
By się nie dorobić nieszczęść
Bez przyszłości w chaszczach gęstych.