Spotkanie
Poszedłem z Bogiem się spotkać,
Siedział przed drzwiami na schodkach,
Milczący cierpliwie czekał,
Świat wisiał mu na powiekach.
Ubrany w spodnie złachane,
W kurtce zepsuty miał zamek,
Na butach gwiazdy zastygły…
Widok naprawdę był przykry.
Spod wąsów buchała para,
Gdy mnie zobaczył wstał zaraz,
I choć się czuł raczej kiepsko,
Bez narzekania szedł ze mną.
Widząc, że twarz jego blada
– Co z tobą, Panie? – powiadam,
Wszystko jest jakieś nie takie!
On odpowiedział z niesmakiem:
– Drogi mój przyjacielu,
Troskliwy taki się nie rób!
Wyglądam całkiem dokładnie,
Jak właśnie widzieć mnie pragniesz.