Staram się coś napisać dla rozrywki, ale wynik jest rozrywający. Wychodzi mi gęganie, jakbym maszerował od korytka z pokarmem do sadzawki i z powrotem. Najchętniej podarłbym to wszystko, ale… szkoda mi komputera.
Gęgacze
Nie mogąc lepszego nic wyśnić,
Wkraczają na szlak nienawiści,
A tuląc ją słodko do piersi
Chybocą się tępo jak gęsi.
Czasami wędrują do… „nie wiem…”
I kroki stawiają niepewnie
Na gruncie bagnistym od zwątpień,
Czekając aż wszystko gęś kopnie..
Ściskając jedynie pot w pięści,
Dyrdają bezwolnie w takt gęsi,
Wdmuchują niewiedzę w balonik,
I liczą, że myśli ktoś o nich.
A gęś sobie człapie i gęga,
Tak rośnie motłochu potęga,
Z rzeźnikiem w kuchenne bratanie,
Aż skończą w brytfannie swój taniec.