Moja dusza jest drewniana,
I się wyrzeźbiła sama,
Jako Jezus frasobliwy
W suchym drewnie kiedyś żywym.
Dusza siedzi na rozdrożach,
Czasu ząb ją z lekka pożarł,
Płacze deszczem, czasem rosą,
Przyodziana skąpo, boso.
Nigdzie duszą się nie ruszam,
Ciało mnie do tego zmusza!
Jest więzieniem? Jest kaplicą,
W której ona siedzi milcząc?
Dusza ruszy się na pewno,
Śmierć ożywi martwe drewno,
I pofrunie kiedyś z czasem,
Niczym odpustowy ptaszek.