Psalm – Umieranie
Widzę się w oczach twych zaprzeszły,
Jakbym był nie był albo gorzej,
Istnienie w krajobrazie przeszklił
W bezduszność niczym głuche zboże.
Zastygam w granit? Bardziej w klocek
Starego drzewa suchą gałąź.
Myśl frunie sową poprzez noce,
A dni za chłodne są na żałość.
Jako bywalec przeznaczenia
I poszukiwacz prawdy źródeł,
Cóż mogę mieć do powiedzenia
Gdy wiem, że nigdzie już nie pójdę.
Ukorzeniony po wsze wieki,
Wbity oczami w twój konterfekt,
Mogę wyżebrać wiatru przechył
Lub wzniecić słaby serca werbel.