Zaczynam, póki co jakoś kleją się wyrazy i zdania.
Gdzieś straciłem kawał czasu,
Razem z nim pokaźny zasób
Kroków na przód, gestów, mimik,
Próżno płakać i się krzywić.
Szukam go w uczuć spiżarni,
Może poszedł się nakarmić?
Mojej pustki beznadzieja,
Jest tym, czego jeszcze nie jadł.
Tak… często zdarza się, że tracę kawał czasu, ale to subiektywna i pesymistyczna sugestia. Dzisiaj wydawało mi się, że właśnie traciłem czas. Widzę jednak, że były to chwile zdystansowania się od wirującej pracy wskazówek. Nie dam się wciągnąć w czarną dziurę beznadziei.