Śmierć
Ona nie musi przychodzić,
Ona jest tuż, tuż obok mnie,
Gdy wiatr na dworze zawodzi,
Przeciska się szparą w oknie.
Nie straszy, cierpliwie czeka,
W pokera gra z ludzkim losem,
A kiedy Bóg daje przekaz,
To ostrzy kamieniem kosę.
Wzrok chłodny wwierca bezczelnie
Oczodołami pustymi,
Głucho się śmieje gdy ze mnie,
Lalkę bezwolną uczyni.
Nawet nie warto ją prosić
O litość, w wyroku łaskę,
Jak piórko duszę przenosi
W krainę nieznanych następstw.
Rozbija istnienia wartość
W jedności duszy i ciała,
Bo ponoć życie to marność,
A lament po zgonie – hałas.