Odłożyłem na bok wszelkie pisanie, które do tej pory ciągnąłem z mniejszym lu większym mozołem (raczej mniejszym, ale muszę nieco pokory wprowadzić do blogowego wpisu). Zachciało mi się pisania scenariusza. Tak, zachciało! Nikt mnie nie zmusza, nikt mi kategorycznie nie nakazuje, a ja to będę robił. Gonią mnie pewne terminy, ale one nie skrzeczą mi nad głową, nie tarmoszą za włosy, a nawet rzekłbym, że mają w nosie moje pisanie. Będę chciał, to napiszę, nie będę, to tylko ja na tym ucierpię.
Na tym etapie rozwoju akcji mogę się jedynie zwierzyć, że zacząłem działania literackie, ale co to jest za scenariusz, czego dotyczy, tego nie wyjawię teraz… a może wcale?